Gdy popełnisz jakiś błąd: oszukasz kogoś, zdradzisz, nie wywiążesz się z umowy, czy po prostu jesteś nieznośnie egocentryczny, i osoba która poniesie konsekwencje tych Twoich błędów czy narcystycznych tendencji mówi Ci o tym wprost to: przytakujesz przyznając błąd czy bronisz się zaciekle? A może mówisz to słynne „tak, ale…”?
Hm? Szczerze: jak to wygląda?
Badanie Lewickiego (Ohio State University) wykazało między innymi, że jeśli w ogóle przepraszamy to raczej żeby widzieć samych siebie w lepszym świetle niż w ramach akceptacji dla własnej słabości, własnego błędu i zgodzie na jego konsekwencje.
To co mi dała medytacja, a przede wszystkim połączenie medytacji z trzema latami terapii, to umiejętność częstszego przyznawania się do błędów i tendencji, na przykład próby kontroli, lęku przed czymś czy zamułki z zobowiązaniami.
Wcześniej byłem zbyt przyzwyczajony do siebie. Trudno mi było uznać swoje błędy, niedoskonałości, tendencje. Uważałem, że to obnażanie słabości przed innymi, przed sobą.
A przecież to normalne. Wszyscy popełniamy błędy. Cały czas.
Wszyscy mamy też za sobą różne wybory. Część z nich takich, których za żadne skarby nie chcielibyśmy powtórzyć.
Jesteśmy kompletni, jak życie, i kompletny zestaw cech, tendencji i wyborów jest udziałem naszego człowieczeństwa.
I nie chodzi o racjonalizowanie błędnych wyborów i bezrefleksyjne ich powtarzanie.
Mówimy o braku przyzwyczajenia do siebie postrzeganego jako zestaw określonych cech: taki jestem, albo jakaś nie jestem.
To spora ulga.
A Wy? Jesteście do siebie przyzwyczajeni?
Źródło:
Lewicki, R. J., Polin, B., & Lount, R. J. (2016). An exploration of the structure of effective apologies. Negotiation and Conflict Management Research, 9(2), 177-196. doi:10.1111/ncmr.12073