Wiele lat temu opracowałem teorię, którą nazwałem „AS – atawizmy społeczne”. Opisywała wpływ ewolucyjnych mechanizmów na codzienne życie. Byłem zachwycony odkryciem. Jakiś czas potem dowiedziałem się, że istnieje psychologia ewolucyjna 😁
Dobra, pochwaliłem się, a teraz do rzeczy.
Ewolucja to zachodzący w czasie proces zmian adaptacyjnych.
Okazuje się, że siły które indukowały naszych przodków setki tysięcy lat temu wciąż są żywe w czasach lądownika na Marsie.
W naszym ludzkim przypadku można pokusić się o wyróżnienie trzech podstawowych faktorów ewolucyjnych:
- posiadanie potomstwa (przekazanie genów)
- zdobywanie i zabezpieczanie zasobów
- pozycjonowanie się w stadzie
Te dwa ostatnie w zasadzie służą temu pierwszemu. Im więcej zasobów i wyższa pozycja w stadzie tym większa szansa na korzystniejsze i bezpieczniejsze przekazanie genów i ochronę potomstwa.
W stadzie hominidów milion lat temu dominujący samiec pierwszy mający dostęp do często ubogich zasobów żywności zwiększał szanse na przeżycie własne i swojego potomstwa zatem był bardziej atrakcyjny dla samic.
Widzicie korelację z XXI wiekiem?
Mimo największego dostępu do zasobów w historii gatunku ludzkiego wciąż głównie zajmujemy się ich pozyskiwaniem, sankcjonowaniem swojej pozycji w społeczeństwie i lądowaniem w karuzeli randek (upatrując przekazania genów).
Mimo, że nasze potomstwo ma nieporównywalnie większą szansę przeżycia niż kiedykolwiek i nie potrzebujemy „stada” by przetrwać (dawniej odrzucenie przez stado było równe śmierci) wciąż zabiegamy o społeczną aprobatę ot, chociażby udając swoje życie na Instagramie.
Pniemy się z wysiłkiem i kosztem siebie po mityczny sukces (pozycja i zasoby), wbrew własnej wrażliwości i autentycznym potrzebom, ulegając podszeptom genetycznego odcisku.
Co ma do tego medytacja?
Medytacja to narzędzie przynoszące świadomość między impuls, a decyzję, dające szansę na wybory nie idące automatem w sukurs reliktom ewolucji.
Bo to co było dobre kiedyś,nie musi być teraz.