Szacowany czas czytania: 2 min
Dzisiaj w ramach weekendowej rozkminki wiersz, który napisałem po współprowadzonym w styczniu 2020 kursie oddechu i medytacji. Ciągle pamiętam ten moment wewnętrznego osadzenia, poczucia swoistego serendipity: akceptującego zadziwienia na to, co się dzieje, co się działo. Poczucia „jest dokładnie, co do joty, tak jak ma być”.
Pamiętam ciągle swój taniec w salonie…
Życzę Wam takich doświadczeń. Macie czasem?
miękko kąpią rzadkie myśli
zastyga oczywistością chwila
w uśmiechu zamkniętych oczu
taniec wdzięczności po falach przeciwieństw
nie poruszaj się nawet o cal
już jesteś na miejscu
PS. To ostatnie sformułowanie o „calach” zaczerpnąłem od Sri Sri Takiego Shankara, założyciela Art of Living.